Spotkałem się w czytaniu współczesnych mędrców z tezą o porzuceniu: „binarnego spojrzenia na rzeczywistość”. Nieważna jest formalna efektowność tego stwierdzenia, rozumiem, iż chodzi o to, by nie zerojedynkowo traktować siebie i otoczenie
Otóż na kanwie myśli profesora Jana Miodka można wnioskować ,że współczesne słownictwo wymaga od nas czytania i formułowania pewnych skrótów, znaków, jakimi posługują się nowe pokolenia, co nie oznacza, że tego typu minimalizm komunikacyjny ma być związany z niechlujstwem, czy wręcz patologizacją językową.
Takie słowo. Modne. Teoretycy literatury mogliby zadać parę pytań dodatkowych (to się zwykle źle kończy). Skoro są narracje – kim są narratorzy? Jakie sytuacje narracyjne implikują te narracje? Czy narracje dysponują szerokim – czy nie – horyzontem wiedzy?