Siła samorządów, czyli kolorowy, zadbany Górny Śląsk: Gmina LYSKI

Siła samorządów, czyli kolorowy, zadbany Górny Śląsk: Gmina LYSKI

Z Grzegorzem Grytem – Wójtem Gminy Lyski (woj. Śląskie), Prezesem Stowarzyszenia Samorządów Górnej Odry – polskiej strony Euroregionu Silesia – rozmawia Jacek Broszkiewicz

– Na naszych oczach świat zmienia się błyskawicznie. Tak bardzo, że brakuje czasu na głębszą refleksję nad istotą tych zmian. To dlatego, wobec dramatycznych wydarzeń związanych z agresją Rosji na Ukrainę, wątki dotyczące fundamentów funkcjonowania społeczeństw państw tworzących UE schodzą na plan dalszy. Na naszym portalu publikujemy prawie niezauważony nigdzie Manifest z Marsylii przywódców lokalnych i regionalnych: “Europa zaczyna się w regionach, miastach i wsiach” z marca br. Drugie zdanie tego Manifestu brzmi: „Fundamentem demokracji w UE jest 240 regionów, 90 tys. gmin i ponad 1,2 mln polityków wybranych na szczeblu lokalnym i regionalnym, którzy reprezentują 450 mln osób”. Te liczby aż biją po oczach. Co Pan czuje widząc je w kontekście pojmowania roli samorządu w Polsce, w regionie i gminie, której jest Pan gospodarzem – w teorii i w praktyce?

– Gdy rozpoczynałem przygodę z samorządem, a były to lata 80 – te, samorządność w gminach w zasadzie ograniczała się do działań w ramach działalności Rad Sołeckich, które nie dysponowały prawie żadnymi funduszami publicznymi, jednakże organizowały drobne zadania publiczne realizowane w formule tzw. czynów społecznych.

W mojej miejscowości nie było wtedy wodociągu, a o kanalizacji sanitarnej w ogóle nikt nie myślał. Wówczas z kilkoma lokalnymi entuzjastami założyliśmy Społeczny Komitet Budowy Wodociągu, który potem przekształciliśmy w Spółkę Wodociągowo – Kanalizacyjną, a że Państwo Polskie u schyłku lat 80. wspierało finansowo inicjatywy czynów społecznych wybudowaliśmy z tych środków przy wsparciu składek członków Spółki 40–kilometrowy wodociąg wraz ze Stacją Uzdatniania Wody.

Stacja Uzdatniania Wody w Suminie
Uroczyste otwarcie Stacji Uzdatniania Wody w Suminie

Doświadczenie, jakie zdobyłem przy realizacji tej inwestycji zaprocentowało w okresie transformacji. Nastąpił moment, w którym musiałem podjąć decyzję o kandydowaniu na wójta. Był rok 1995 gdy nim zostałem. Wtedy wójta wybierali radni, a samorządność w gminach raczkowała.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Oprócz Gminy powołane zostały kolejne dwa szczeble samorządu – powiat i samorząd województwa. Później Państwo Polskie zostało przyjęte do rodziny państw Unii Europejskiej. Dzisiaj o przeznaczeniu środków przynależnych województwom samorządowym w ramach RPO zarządy województw negocjują z Komisją Europejską, a więc ze szczebla rządowego na samorząd województwa scedowane zostały te kompetencje.

– Panuje powszechne przekonanie, że im bliżej do stolicy, tym łatwiej o wsparcie budżetu gminy zarówno z kasy państwowej, jak i ze źródeł zewnętrznych, przede wszystkim z dofinansowania z budżetu UE. Czy ta zasada sprawdza się w odniesieniu do gminy Lyski? Bardzo dużą część społeczeństwa niepokoi nasilający się proces centralizacji władzy w rękach aparatu państwa. Jakie przejawy tego procederu szczególnie Pana niepokoją i w jaki sposób by im Pan przeciwdziałał?

– Prawdopodobnie samorządy położone bliżej stolicy rzeczywiście mogą mieć i myślę, że mają szersze możliwości w pozyskiwaniu środków krajowych jak i zewnętrznych. Pamiętam wizytę samorządowców Śląskiego Związku Gmin i Powiatów w Parlamencie Europejskim, w 2007 roku. Jednym z punktów programu było spotkanie z przedstawicielką rządu Norwegii, która zganiła nas, iż nie staramy się pozyskiwać funduszy z Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Za wzór wskazała nam samorządy Mazowsza, które skutecznie z tego funduszu pozyskują środki.

Kilku samorządowców razem ze mną złożyło w kolejnym naborze wnioski przy wsparciu krakowskiej firmy konsultingowej. I tak jak w poprzednich edycjach nie zostaliśmy zakwalifikowani do dofinansowania. Coś chyba w tym jednak jest. To nas wtedy zniechęciło do dalszego składania wniosków.

– Jaka jest Pana opinia na temat postulatu kierowania unijnych pieniędzy wprost do samorządów i innych beneficjentów z pominięciem upolitycznionego rządowego aparatu biurokratycznego. Oczywiście wiązało by się to z głęboką reformą samej Komisji Europejskiej i jej metod działania. Ta kwestia jest ważna także Pańskiej gminy, bo ma ona na koncie około setki projektów zrealizowanych ze środków zewnętrznych (pochodzących głównie z kieszeni podatników tzw. Starej, bogatej Unii) ale i tych wszystkich, które są ściśle powiązane wieloletnią współpracą z partnerami z bliższej i z dalszej zagranicy – jeśli o takim pojęciu można w ogóle mówić jeśli idzie np. o pogranicze polsko—czeskie?

– Kierowanie unijnych pieniędzy wprost do samorządów w chwili obecnej w mojej ocenie już funkcjonuje. Ich dystrybucja nie następuje na linii Komisja Europejska – Gmina czy inny beneficjent, lecz na linii Komisja Europejska – instytucje, które za zadanie mają zgodnie z przyjętymi zasadami prowadzić ich dalsze przekazanie. To, że prowadzone jest to w ramach konkursów, gwarantuje finansowanie najczęściej najlepszych projektów. Prowadzone jest to przez Zarządy Województw poprzez podział środków na Subregiony, co gwarantuje równomierny rozkład inwestycji na obszarze województwa, a więc i kraju. Środki dystrybuowane w INTEREGU też są dzielone przy pomocy logicznego klucza na Euroregiony i w ramach każdego obszaru rozdzielone są w formie konkursowej, gdzie ich oceny i wyboru do dofinansowania dokonuje komitet sterujący złożony z przedstawicieli samorządów wybranych do tego gremium w sposób demokratyczny. Myślę, że w chwili obecnej próby zmiany reguł dystrybucji środków unijnych przyniosły by więcej szkody niż pożytku i na długie lata mogłyby przyhamować względnie równomierny rozdział pieniędzy.

– Czym dla Pana jest idea tzw. silnego Państwa? Czy byłby Pan zwolennikiem zmiany 30-letniej ustawy o JST, a jeśli tak, to w jakich kierunkach i obszarach (m.in. chodzi o udział w PIT,CIT, a może nawet o zmiany systemowe: w miejsce Senatu wprowadzenie samorządowo-gospodarczej Izby Wyższej dającej gwarancje dla refinansowania zadań zlecanych samorządom do wykonania przez Państwo itp.)?

– Czy byłbym zwolennikiem zmiany ustawy o JST? Reformy, które wprowadzał rząd Jerzego Buzka nie wszystkie dotrwały do dnia dzisiejszego, kolejne rządy eliminowały je jedną po drugiej. Dwie z nich, których byłem ogromnym zwolennikiem, a które są już historią to Regionalne Kasy Chorych oraz Gimnazja. Myślę, że sytuacja geopolityczna, w jakiej znalazł się nasz kraj jasno wskazuje, iż w obecnych czasach majstrowanie w tych obszarach prawa może doprowadzić do destabilizacji Państwa Polskiego. Jestem zwolennikiem silnego Państwa i niezależnie od poglądów politycznych wszyscy powinniśmy zjednoczyć swoje działania, które przyczyniłoby się do jeszcze szybszego rozwoju naszego kraju.

Od czterech lat jest Pan Prezesem Stowarzyszenia Gmin Dorzecza Górnej Odry, które wraz ze swym czeskim odpowiednikiem tworzy Euroregion Silesia. Wydarzenia ostatnich lat i miesięcy aż nadto dobitnie pokazały jak ważną rolę odgrywają tereny przygraniczne, zwłaszcza te, na który od dziesiątek lat buduje się fundamenty dobrosąsiedzkich relacji i współpracy transgranicznej. Czy obecna, nadzwyczajna sytuacja, która w przestrzeni medialnej, może skłaniać do poglądu, że UE chwieje się w posadach, ma, a jeśli tak to jaki, wpływ na relacje polsko-czeskie z Pańskiej perspektywy?

– Jesteśmy jako pogranicze po trudnym, ale jakże bogatym w doświadczenie okresie pandemii. Z dnia na dzień zamknięta została granica polsko – czeska. Polacy pracujący w Republice Czeskiej nie mogli dojechać do pracy. I ten trudny egzamin, uważam, że zdaliśmy jako społeczność pogranicza na szóstkę. Bardzo szybko poprzez interwencję samorządów jak i służb wojewody śląskiego dla pracujących po Czeskiej stronie rozwiązano ten problem.

W czasie pandemii na pograniczu polsko – czeskim gdy po którejś ze stron brakowało miejsc w szpitalach jednoimiennych przyjmowano pacjentów szpitali po drugiej stronie granicy. Jestem przekonany, że to kolejne trudne doświadczenie przejdziemy podobnie jak okres pandemii i wyjdziemy z niego jeszcze silniejsi.

– Główny ośrodek kształtowania opinii publiczne, mainstreamowe media skupione są w Warszawie – stolicy bardzo odległej od regionów transgranicznych, z zwłaszcza od działających już od 30 lat 16 polskich euroregionów. Z perspektywy stolicy obszary nadgraniczne to głęboka prowincja. Na Mazowszu nikt nie ma pojęcia o istnieniu tak ścisłych powiązań z naszymi sąsiadami. Kreuje się obraz Polski – samotnej wyspy, kraju, który obrał jedynie słuszny kurs. Czy zgadza się Pan z tą tezą?

– Pamiętam wizyty w Warszawie na początku lat 90 – tych XX w. czy to w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska czy w Fundacji Wspierania Wsi Polskiej.

Do dziś brzmią w mej głowie słowa pracownicy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska proszącej koleżankę, która miała mnie obsłużyć – „Marysiu do Ciebie ktoś z prowincji”. Na szczęście, pomimo wielu moich w ostatnich latach wizyt w stolicy, tych zwrotów się już nie słyszy. Przedstawiciele ministerstw, z którymi współpracujemy doskonale rozumieją problemy rejonów przygranicznych. Myślę, że ograniczoną wiedzę w tym zakresie mają politycy, a nie ministrowie czy dyrektorzy departamentów, którzy często biorą udział w zespołach roboczych takich ciał, jak Komitety Sterujące.

– Dziękuję za rozmowę

Gmina Lyski w obiektywie:

Górny Śląsk – nie tylko solidny, ale i piękny!

Rondo Pstrążna
Zatoka autobusowa Dzimierz