Bez ogródek o „filantropii”, czyli duchowa polityka faktów dokonanych…
To nie będzie łatwy tekst. Także dla jego autora. Z góry zastrzegam, że prezentuję bardzo osobiste spostrzeżenia na temat drażliwego wycinka rzeczywistości współczesnego świata. W pewnym sensie nawiązuję do jednego z najważniejszych jego problemów, a mianowicie do globalnych procesów migracyjnych.
Strach przeplata się ze współczuciem, a to rodzi frustracje. W krajach najbogatszych, zwłaszcza tych, które mają za sobą grzech kolonializmu i bezlitosnego wyzysku „ras niższych”, sytuacja w tzw. „Trzecim Świecie” albo mało kogo obchodzi, albo też wywołuje odruch litości, bo większość ludzi nie ma serca z kamienia. Niestety, zarazem owa szlachetna większość ma problemy z samodzielnym kreatywny myśleniem, a już bardzo rzadko – jeśli już myśli racjonalnie – z konsekwentnym i skutecznym działaniem.
Źródłem potężnych migracji jest powszechna bieda, ubóstwo i przerażająca nędza miliardów ludzi. Oto jeden z faktów: Codziennie na świecie z głodu umiera ok. 15 tysięcy dzieci, które nie mają jeszcze 5 lat! Sieroty liczy się w milionach, dziesiątkach milionów. Ich los niewiele kogo obchodzi, a ONZ od czasu zakończenia „zimnej wojny” kompletnie straciła jakiekolwiek znaczenie. Prowadzi, co prawda, swoje misje pokojowe i humanitarne, ale obecnie stery i działania sprawcze przejmują organizacje pozarządowe i wyznaniowe. Oczywiście największe znaczenie doraźne ma pomoc żywnościowa, ale wyłącznie ta, we współczesnym świecie – choć oczywiście potrzebna – jedynie utrwala przepaść między bogatymi i demokratycznymi, a biednymi i z reguły uciskanymi przez totalitarne reżymy. W tym ujęciu filantropia, choć zaspokaja nikły procent rzeczywistych potrzeb naszych bliźnich, pojmowana jako wyłącznie biblijne „nakarmienie głodnego” ociera się o hipokryzję i egoistyczne próby kupowania sobie dobrego samopoczucia. Trzeba zmienić diametralnie własny, tradycyjny, wręcz nieświadomie rasistowski sposób myślenia o przysłowiowym „Murzynku Bambo”.
Pomagać trzeba inaczej!
Ci, którzy odwiedzają ten portal z pewnością zauważyli, że jednym z jego filarów jest Projekt Akado realizowany w Kenii przez międzynarodowe, niewielkie grono ludzi skupionych wokół pomysłodawczyni – pastor Elżbiety Ngare
Polka mieszkająca w Niemczech, ale będąca wciąż w swej misjonarskiej podróży pomiędzy Neuss, Warszawą i wioską Akado oraz Homa Bay – stolicą powiatu w kenijskiej prowincji Nyanza – jest żywym świadectwem nowoczesnego, racjonalnego podejścia do rozwiązywania problemów nie tylko sześćdziesiąciorga ośmiorga sierot żyjących nieopodal Jeziora Wiktorii, ale całej miejscowej społeczności. Trzeba mieć jednak na uwadze, że bez potężnego duchowego wsparcia, wynikającego z samej istoty chrześcijaństwa jako wyznania wiary, a nie religii, ten projekt nie miałby żadnych szans na realizację. W tym przypadku zamiast świeckiej filantropii należy się posługiwać terminem „misji charytatywnej” czerpiącej pełnymi garściami z przesłania dobroczynności chrześcijańskiej nowego typu. To już nie ciąg poszczególnych akcji, zrywów, lecz proces ciągły wynikający z głębokich przekonań, ufności w wyższą siłę sprawczą, ale i sposobu, stylu życia – opartych na poważnie traktowanych wartościach moralnych, etycznych, które czynią z ludzi prawdziwych „Przyjaciół Chrystusa”.
Realia i konkrety
Szerokie omówienie założeń, skali Projektu Akado można przeczytać w materiale pt. „Pomóżmy dzieciom w Keni” eksponowany na stronie głównej Portalu i w zakładce pod obrazkiem afrykańskiej sawanny.
To nowe podejście wynika z odwagi bycia tam, gdzie rodzą się problemy transmitowane potem na cały świat. I Ela tam od kilku lat jest, działa wbrew wszelkim uciążliwościom i przeszkodom.
Energię i oddanie sprawie czerpie z niesamowitej siły ducha i charyzmy, która wszędzie z niej promienieje. Ma wsparcie sióstr i braci z niewielkich ewangelicznych kościołów, które założyła i prowadzi w zachodnioniemieckim Neuss, kenijskim Akado oraz od 4 lat w Warszawie, gdzie w czerwcu 2021 roku zostało zarejestrowane Stowarzyszenie pożytku publicznego PRZYJACIELE BOŻY EMMANU-EL, którego celem jest realizacja Projektu, o którym właśnie mowa. Moc wiary, oddanie dla bożej sprawy wcale nie stoi w opozycji do realiów i trzeźwej ich oceny – wręcz przeciwnie! I o tej prawdzie przekonujemy naocznie. Zatem przejdźmy do faktów.
Nie rybki, a wędki!
Nikt tu nie odkrywa Ameryki. Założenie jest bajecznie proste: Przywrócić godność, nadzieję, sens i cel życia ludziom tam, gdzie jest ich mała ojczyzna.

Edukacja to jedyna szansa
W długofalowym planie EDUKACJA ma pierwszoplanowe znaczenie. W Kenii dominującym wyznaniem jest protestantyzm, który stawia na pragmatyzm oparty na silnych fundamentach duchowych. W realiach afrykańskich ten aspekt ma szczególnie ważne znaczenie. W kulturze plemiennej, mocno osadzonej w tradycjach stłamszonych przez kolonializm nie jest łatwo zmobilizować ludzi do spoglądania w swą przyszłość z optymizmem i nadzieją. Przełamywanie postaw roszczeniowych w stosunku do bogatego „pierwszego świata”, podtrzymywanych przez sygnalizowaną na wstępie okazjonalną filantropię w starym stylu, nie jest procesem łatwym. Dominujące znaczenie ma tu polityka faktów dokonanych, trwała zmiana warunków życia – pozwalające dostrzec, zwłaszcza osieroconym dzieciom, jakąś jasną perspektywę.
I do tego celu zmierzamy. Dalekosiężne plany budowy nowoczesnego sierocińca, przedszkola, laboratorium komputerowego, szkolnej biblioteki oraz sali spotkań zboru i miejscowej społeczności realizowane są metodą małych, ale konsekwentnie stawianych kroków.
(Dla cierpliwych – cały biznesplan przedsięwzięcia określa jego koszt na kwotę prawie 900 tys. euro i zakłada pełną transparentność oraz stałą kontrolę celowości wydatkowania kwot pozyskanych od instytucji i osób prywatnych – poprzez publikowanie okresowych sprawozdań i audytów – do wglądu pod tym tekstem).
Jeszcze kilka miesięcy temu dzieci z sierocińca oraz ze szkoły (200 uczniów) aby mieć wodę do celów spożywczych i użytkowych musiały ustawiać łańcuch rąk długi na 300 metrów dzielących wioskę od rzeki.
Dziś, dzięki finansowemu wsparciu ludzi dobrej woli i serca z całego świata we wsi zainstalowano kosztem 20 tys. USD studnię głębinową wraz z pompą, wieżą ciśnień oraz instalacją wodociągową. Dla prawidłowego funkcjonowania tej infrastruktury niezbędne są jeszcze solary zasilające pompę oraz docelowo całą wieś, a może i nawet sąsiednie osady. Wszystkie te inicjatywy mają charakter nie tylko doraźny, ale długofalowy, bowiem w przyszłości szkoła rozszerzyć się ma o klasy zawodowe, a tym niezbędna będzie energia elektryczna zasilająca sieć komputerową oraz urządzenia mechaniczne takie jak tokarki, obrabiarki itp.

Mówi pastor George Mwai Ondigo – inżynier, który również całkowicie poświęcił swoje życie sierotom z Akado i cały czas się nimi opiekuje na miejscu:

Obecnie priorytetowym zadaniem jest postawienie tymczasowej szkoły, bowiem starą, i tak rozpadającą się zniszczył w końcu października huragan, a władze nakazały rozbiórkę ruin.
Koszt postawienia tymczasowej szkoły wyceniono na 45 tys. euro, przy czym trzeba podkreślić, że zadbano o to, by za materiały budowlane i robociznę fachowców płacić po miejscowych cenach i stawkach, o wiele niższych, niż w realiach europejskich, czy amerykańskich. Wielkie znaczenie ma ofiarność ludzi z całego świata: anonimowa jednorazowa darowizna z USA opiewała na 5 tys. USD, ale nie mniejszą wagę ma autentyczny entuzjazm i zaangażowanie w pomoc na budowie okazywane przez same dzieci. I właśnie o to chodzi w całym Projekcie: O wpajanie pokoleniu dotkniętemu traumą sieroctwa poczucia odpowiedzialności za własny los, wyzwalanie ducha przedsiębiorczości i pracy zespołowej.


W niecałe dwa tygodnie postawiono konstrukcję, ściany i dach. Wszystko według drobiazgowych wyliczeń, co przedstawiamy na przykładzie biznesplanu dla zamontowania dachu



Nadal jednak brakuje okien, drzwi, wyposażenia…
Ważne!
Projekt Akado nawiązuje do strategii pomocy w krajach Globalnego Południa i kładzie szczególny nacisk na rozwiązanie problemu wielowymiarowej biedy. Akcentowany jest w nim społeczny wymiar powstawania użytecznych obiektów infrastruktury (w oparciu o tradycje i kulturę, w tym upodobania architektoniczne) jako potencjału wyzwalającego transformację wiejskiej wspólnoty.
Projekt bazuje na studiach teoretycznych oraz wizytach studialnych w Kenii, podczas których zostały przeprowadzone badania terenowe oraz dotyczące specyfiki procesu realizacyjnego w tamtych warunkach. Zgromadziliśmy ekspercką wiedzę o realnych szansach powodzenia całego przedsięwzięcia w odniesieniu do wymiernych dziedzin wytwórczości, np. w rzemiośle. Dysponujemy notarialnie potwierdzoną własnością gruntów, na których mają powstać zaplanowane obiekty. Zastosowane w projekcie rozwiązania – typowe dla budowy sierocińca i nowoczesnej szkoły – odpowiadają pięciu podstawowym problemom do rozwiązania: zaopatrzenia obiektów w źródło światła, bieżącą wodę, klimatyzację, zapewnienie dostępu do technologii cyfrowych.

Projekt, który pragniemy zrealizować ma charakter partnerski, co oznacza, że zaangażowani są weń przede wszystkim obywatele Polski, Niemiec oraz Kenii. Osoby prywatne, instytucje, przedsiębiorcy ale i wspólnoty wyznaniowe nieprzypadkowo połączone są wspólną potrzebą niesienia pomocy i odruchem serca, ale także wizją realności celu, którym jest wydobycie naszych braci z położenia, w którym króluje beznadzieja, brak perspektyw, motywacji do życia, a bardzo często po prostu głód. Od klasycznej filantropii – jako się rzekło wyżej – bliższa jest nam działalność charytatywna w kontekście pobudzania ducha przedsiębiorczości – dlatego też zdecydowaliśmy się poprosić o wsparcie organizacyjne i duchowe Stowarzyszenie PRZYJACIELE BOŻY EMMANU-EL z siedzibą w Warszawie.
Warto przy tym podkreślić, że w czasach obecnego kryzysu nie tylko w krajach afrykańskich wiarygodność organizacji opartych na wierze staje się coraz większa ze względu na warunki wdrażania programów humanitarnych. Chodzi tu o to, by omijać wszelkie inne instytucje – także państwowe – potencjalnie podatne na korupcję. I to także musi stanowić wyraźny priorytet przy realizacji projektów pomocowych dla potrzebujących w tym kraju. To m. in. dlatego środki finansowe i pomoc rzeczowa z Polski i Niemiec trafia wprost do potrzebujących w wiosce Akado bez pośrednictwa jakichkolwiek innych instytucji w Kenii. Kościół Friends of God Emmanu-El Ministries Kenya posiada osobowość prawną i jest związkiem wyznaniowy oficjalnie zarejestrowanym przez władze kenijskie.

Prosimy o zapoznanie się z ideą i założeniami Projektu, dostępnymi na tej stronie. Liczymy na zaangażowanie się w tę inicjatywę zarówno osób prywatnych, jak i przedsiębiorców oraz organizacji pożytku publicznego: społecznych i pozarządowych.
Państwa ofiarność nie pozostanie bez echa. Nasi mali podopieczni i przyjaciele bardzo pragną Miłości i Życzliwości nie tylko w ramach swej niewielkiej społeczności, lecz chcą ją ofiarować swym dobroczyńcom i odpłacić tym, co mają najcenniejsze: SERCEM! Każdy, kto będzie uczestniczył w tym Projekcie, może mieć bezpośredni kontakt z wybranym przez siebie dzieckiem – ono także tej zdrowej relacji bardzo pragnie. O szczegóły dotyczące tego typu więzi prosimy po prostu pytać w korespondencji mailowej: redakcja@europrojekty.eu lub telefonicznie: Jacek Broszkiewicz – +48 785 845 005
Wszystkich ludzi dobrej woli, których serca porusza ta idea i są gotowi wesprzeć ją dobrowolnymi datkami, prosimy o skorzystanie konta (mBank) Stowarzyszenia PRZYJACIELE BOŻY EMMANU-EL, którego siedziba mieści w 02-379 Warszawa, ul. Białobrzeska 9 lok. 46
PL52 1140 2004 0000 3302 8123 3514