Polskie euroregiony, wraz ze swymi partnerami z bliższego i dalszego sąsiedztwa, zajmują bardzo poważną część Europy Środkowej. Na obszarach przygranicznych, które terytorium nakłada się najczęściej na euroregiony, mieszka blisko 20% obywateli Unii Europejskiej. O roli, specyfice i znaczeniu polskich euroregionów oraz problemach, którymi żyją od prawie 30 lat rozmawiamy z p. Czesławem Fiedorowiczem – Przewodniczącym Zarządu Federacji Euroregionów Rzeczpospolitej Polskiej, Prezesem Stowarzyszenia Gmin RP Euroregion „Sprewa-Nysa-Bóbr”.
Jacek Broszkiewicz: Używając nomenklatury unijnej, związanej z interwencją programów Interreg, to obszary przygraniczne są wyznaczone przez NTS 3, czyli regiony unijnej kategorii, gdzie mogą być wydawane pieniądze na współprace przygraniczną. Współpraca transgraniczna w ramach UE i Europy jako takiej, to jednak sieci powiązań ludzi z obu stron granicy budująca cechy wspólnoty ponadgranicznej. Działające od prawie trzech dziesięcioleci euroregiony na trwałe wpisały się w krajobraz i system tworzenia bezpośrednich przyjaznych stosunków i relacji pomiędzy różnymi nacjami. Pandemia, jest swoistą próbą dla sprawdzenia, jak trwałe są więzi łączące nas z sąsiadami – przede wszystkim te mentalne. Czy obserwuje Pan zarówno u nas, jak i po drugiej strony granic tendencje izolacyjne, wywołane bezpośrednio strachem i troską o własne bezpieczeństwo? Jak ocenia Pan sytuację pod tym względem?

Przewodniczący Zarządu Federacji Euroregionów Rzeczpospolitej Polskiej
Prezes Stowarzyszenia Gmin RP Euroregion „Sprewa-Nysa-Bóbr”
Czesław Fiedorowicz: Pandemia wywołuje strach i respekt każdego myślącego. Wszyscy zachęcają do izolacji, do unikania kontaktów. No to i naturalnie między obywatelami dwóch państw z tej samej granicy jest mniej tych kontaktów. Niestety władze nie pojmują istoty zmian ostatnich 30 lat, a zwłaszcza szerokiego otwarcia UE w 2004 roku. Skoro można się przemieszczać bez ograniczeń z Gubina gdzie jest nasze biuro i Euroregionu i Federacji, do Zielonej Góry i każdego miasta polskiego, to dlaczego nie można swobodnie do niemieckiego Guben, które jest na odległość 30 metrów Nysy Łużyckiej… Władze państw nie pojmują tego, że my żyjemy w tak bliskiej wspólnocie powiązań międzyludzkich, funkcjonalnych, co wymusza specjalne reguły dla obszarów przygranicznych. A tych wciąż nie ma. Skoro dzik z ASF przerwie każdy płot do Brandenburgii ustawiony wzdłuż granicy z Polską, to tym bardziej wirus COVID19 przeniknie przez granicę, bo nie ma nań płotu. Obszary euroregionów, a może wybrane obszary euroregionów muszą być objęte specjalną jurysdykcją obu sąsiedzkich państw. Nie można karać Polaków za to, że po drugiej stronie miasta, gminy są Niemcy, Czechy, Słowacja, Ukraina, Białoruś, Litwa, czy Rosja.
Tylko my mamy tę specyficzna dolegliwość i czekamy na specjalne dla nas rozwiązania. Często po drugiej stronie dostaniemy taką pomoc pandemiczną jakiej w Polsce nie ma. Ograniczenia prawne kontaktów ludzi przez granice to powolna agonia relacji transgranicznych a w jej wyniku izolacja, niechęć, a z nią wrogość i obojętność. To powoli zabije Europę bardziej, niż koronawirus. A przecież tu ludzie potraktowali integrację dosłownie, stąd tak wiele mieszanych małżeństw, rodzin które mieszkają po obu stronach granicy, a granica czasami staje się przesadną barierą kontaktów między ludźmi.

Mamy niewątpliwie do czynienia z pogłębiającą się recesją gospodarczą. W jakim stopniu wpływa ona na kondycję regionów granicznych, czyli polskich euroregionów, których podmioty gospodarcze w dużym stopniu związały się bardzo mocno kooperacyjnie ze swymi partnerami zza, w większości umownych, granic? Czy pomoc państwa polskiego i państw sąsiednich dla tych przedsiębiorstw ma jakąś specyfikę i bierze pod uwagę wyjątkowy okres, w jakim przyszło nam, żyć ?
I tu też nie jest uruchamiana wyobraźnia UE i państw sąsiedzkich. Przez ostatnie dekady świat gospodarczy szukał dogodnych miejsc inwestycji po różnych stronach granicy, korzystając ze wspólnych rynków pracy, zbytu i konsumenckich. Ze względu na bliskość Niemiec, na korzystne warunki inwestowania w Polsce i niższe wynagrodzenia powstawały największe firmy. Niemiecki rynek bez polskich pracowników już nie może pracować. A Polacy chcą zarabiać więcej w Niemczech, niż w Polsce i w oparciu o to zaplanowali budowę domów w Polsce, naukę dzieci w Niemczech, zakładają rodziny i tu i tam. Chcą korzystać ze służby zdrowia po tej stronie granicy, gdzie jest lepiej. Przyciągają partnerów biznesowych z drugiej strony. Gęste sieci stacji paliwowych, handlu, usług, turystki zaplanowano pod klienta, człowieka pogranicza. Z dwóch lub większej liczby państw, jak choćby w Euroregionie Nysa. A tu z dnia na dzień zadawane są ciosy niszczące ten wieloletni dorobek, hamujące z dnia na dzień źródła dochodu lub utrzymania rodziny. Znów są potrzebne programy pilotażowe, specjalne strefy, jak kiedyś te o małym ruchu granicznym, które podtrzymają sens 4 swobód unijnych: swobodnego przepływu osób, kapitału, towarów i usług.
Gospodarka, życie ekonomiczne w rejonach przygranicznych ma tak silną specyfikę, że wymusza logiczne i adekwatne rozwiązania, a tych brak. To może odstraszyć wielu inwestorów ze stref przygranicznych, a te ze względu na peryferyjność nie zostaną zastąpione przez inwestorów rodzimych. Ta przesadna restrykcyjność budzi też postawy działalności nielegalnej. W latach 90-tych to była słynna juma i niespotykana aktywność grup przestępczych. Teraz też ludzie znajdą antidotum na pozorną szczelność granicy.
Unia Europejska uruchomiła specjalne mechanizmy mające chronić jej gospodarkę przed skutkami pandemii i recesji. Czy w ich ramach znalazły się narzędzia dodatkowo wspierające obszary unijnych regionów granicznych?
Jak dotąd nie ma takich rozwiązań. Nikt z nami o takich rozwiązaniach nie rozmawia. Ani Bruksela, ani Warszawa, ani też stolice państw sąsiedzkich. Dziwi mnie to, gdy musze przypominać brukselskiej administracji efekty integracji europejskiej. To usieciowienie unijności jest realnym faktem. Po cichu, ludzie – niczym woda, która drąży skałę – znaleźli swoje kanały przepływu, życia , uzależnili się od siebie na tyle silnie, że nie wystarczy jedna dyrektywa unijna. Dziś potrzebujemy inteligentnych rozwiązań. Najważniejsze, by ktoś nas chciał posłuchać, bo przecież UE dialogiem stoi. Strach przed COVID ma przesadnie wielkie oczy. Skoro z racji zamknięcia granicy przez UE, czy też ograniczenia przekraczania granicy przez któreś z państw lub regionów granicznych stacje benzynowe z dnia na dzień tracą klientów nie z własnej winy, to musi UE dać jakieś subwencje, jakąś pomoc. Bo stacji paliw nie przerobi się z dnia na dzień na produkcję waty cukrowej, czy nawozu dla rolników. Czas najwyższy, by UE ustaliła najbardziej zagrożone branże i rodzaje prowadzonej działalności gospodarczej w strefach przygranicznych i do nich kierowała racjonalne formy pomocy. Niestety, państwa członkowskie nie dostrzegają tego problemu, na szczytach rady Europejskiej ta tematyka nie jest poruszana, a my dostajemy za to rykoszetem. Straty na przygraniczu są większe niż gdziekolwiek. A tu mieszka 20% populacji UE.
Czy umacniająca się i coraz twardsza postawa UE wobec naruszania przez Polskę praworządności i standardów unijnych może się niekorzystnie odbić na dofinansowywaniu przez UE projektów realizowanych przez polskie euroregiony? Czy w Federacji Euroregionów RP znajdują się jednostki samorządu terytorialnego, które przyjęły status obszarów wolnych od LGBT? Jakie jest Pańskie stanowisko wobec tego typu inicjatyw – także dotyczących innych aspektów walki ideologicznej – i jak, według Pana – podobne tendencje mogą kształtować przyszłość Unii Europejskiej, jako takiej i poszczególnych państw dotychczas ją tworzących?
Kto jak kto, ale euroregiony muszą żyć każdego dnia w realiach co najmniej dwóch systemów praworządności i jeszcze respektować prawo UE, które stanowi ok. 40% reguł prawa wszystkich państw członkowskich UE. Możemy tylko zachęcać do przestrzegania prawa i sami je skrupulatnie przestrzegamy. Czasami na drodze sądowej dochodzimy naszych racji, nawet w sporach z rządami o nasze racje. Euroregiony, póki co, nie stanowią własnego prawa, a Bruksela nie jest za bardzo otwarta na odrębne reguły prawa dla obszarów przygranicznych. W tym obiegu unijnego pieniądza jesteśmy niemal na końcu tego pasa transmisyjnego. Jeśli Polska będzie miała kary finansowe za cokolwiek, w tym i nieprzestrzeganie praworządności, to odczuje je każdy Polak i każdy euroregion. Warto poważnie traktować Traktaty unijne i prawo. I stosować wyroki sądów i trybunałów unijnych. Polska, jako nowy członek unijny i biorca największej pomocy unijnej w przestrzeganiu prawa musi być wzorem. Wciąż jesteśmy obciążeni stereotypami z przeszłości, co zmusza nas do postaw przyzwoitych. Choćby sąsiedzi Niemcy pytają mnie przy piwie o te czy inne rozwiązania prawne w Polsce. I co ja mam im powiedzieć, by nie być posądzanym, że donoszę na Polskę. A przecież to ja uchwalałem osobiście jako poseł Konstytucję RP w 1997 roku…. Niestety i „stety” – Niemcy to niezwykle praworządny naród i dokładnie wiedzą bez donosów, jak działa w Polsce polityka i politycy. Euroregiony nie inspirują jakichkolwiek zalążków nietolerancji i nie mają mocy sprawczej przeciwdziałania skrajnościom politycznym, ale czujemy się odpowiedzialni za wdrażanie i upowszechnianie dobrych europejskich praktyk i wzorców zachowań. Fundamentem euroregionów jest partnerstwo. Wszystkich ze wszystkimi. Z wielobarwności postaw i nawyków budujemy transgraniczną jedność. Między innymi po to jest Unia Europejska, by w wyniku procesu integracji, otwarcia na kulturę i dziedzictwo sąsiada, przenosić najlepsze rozwiązania do życia naszych społeczności. Na terenie 15 euroregionów są pewnie takie gminy, które ogłosiły się wolnymi od LGBT. Tu stosujemy inne reguły i nie ograniczamy tym gminom dostępu do środków. A wręcz odwrotnie! Warto poprzez środki unijne uświadamiać doniosłość idei założycieli UE: Konrada Adenauera, Jeana Moneta, Roberta Schumana. Unia Europejska w sposób niezwykły otwarta jest na wszelką różnorodność, stąd aż 50 języków dopuszczonych jest do oficjalnego używania w 27 krajach członkowskich. Akceptacja wyrażona w traktach dla praw człowieka, tolerancji na wyznania religijne i orientacje seksualne pokazuje jak bardzo UE stawia na różnorodność i jest domem dla każdego jej mieszkańca. UE w projektach nakazuje zachowanie równości płci, udział osób niepełnosprawnych. I właśnie te idee mają przeciwdziałać iluzorycznym ideologiom, które mogą budować rowy podziału. Nic mi nie wiadomo, by gdziekolwiek w UE ideologia LGBT była zapisana w obwiązującym u nas prawie, stąd nie wiem, kto jest jej autorem i dlaczego powstaje sprzeciw wobec czegoś, co nie istnieje. W euroregionach każdego dnia zmagamy się z innością. Bo obywatele różnych państw i narodów żyjących wzdłuż granic wywodzą się z innego kręgu kulturowego, propagują swój świat postaw i tradycji. Musimy to uszanować. Łatwo nam wskazać takie miejsca, kraje gdzie niezwykła tolerancja jest normą społeczną. Tak jest choćby w Czechach, z którym to państwem graniczy 6 euroregionów. Zawsze możemy pokazać gminy i miasta państw sąsiedzkich, które dla polskich gmin i miast mogą być wzorem swobód obywatelskich, otwarcia. Bo lepsze jest wrogiem dobrego.
Czy kryzys ekonomiczny i zdrowotny, Pana zdaniem, wzmocni tendencje osłabiające Unię Europejską i niweczące cały jej dotychczasowy dorobek, czy też spowodują konieczność przyjęcia strategii budowy silnego organizmu gospodarczego i politycznego w skali globalnej? Kosztem wyrugowania ze zbiorowej świadomości społeczeństw przestarzałego pojęcia patriotyzmu w XX – wiecznej formule? Czy Polska jest na to gotowa? Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że wolność, to konieczność i świadomość jej ograniczeń. Proszę o podzielenie się swoimi refleksjami dotyczącymi powyższych kwestii?
Patriotyzm nigdy nie będzie przestarzałym pojęciem. Patriota Polak w czasach rozbiorów musiał być innym od tego z XXI wieku. Znaczenie tego pojęcia ewoluuje, tak jak i nasza świadomość. Współczesny patriota musi być nie tylko najlepszym Polakiem ale też i solidnym unijnym Europejczykiem. W tym trudnym czasie szczególnie pożądana jest otwartość dla innych, gotowość pomocy obywatelom innych unijnych państw bo i takich postaw nasi krewni i znajomi w liczbie kilku milionów oczekują w tych państwach, które wybrali za miejsce swoje życia. Najważniejsza jest postawa każdego z nas, by być możliwie przyzwoitym, akceptować racje innych, sumiennie pracować i wyznawać uniwersalny system wartości. Euroregiony szukają partnerów, budują porozumienie pomiędzy ludźmi, inicjują aktywność lokalną i zachęcają do transgranicznego myślenia. Zatem troska o życie i przyszłe losy sąsiada, adaptowanie jego lepszych wzorców, standardów życia, wyciągnięta pomocna sąsiedzka dłoń to chyba clou integracji europejskiej. Nie ma stanu zbiorowego przygotowania narodu. Za to niby odpowiada rząd, politycy. My wierzymy i wdrażamy ideę oddolnej budowy państwa. Od urodzenia do śmierci granica jest dla nas jakimś ograniczeniem. Komisja Europejska zrobiła doskonały raport opisujący wszystkie bariery graniczne. To niezwykła gmatwanina utrudnień. Stąd też pandemiczny czas nie jest dla nas niczym nowym. Od chwili powstania pierwszych euroregionów na granicach Polski w 1991 staramy się być awangardą ponadgranicznej myśli , głosicielami realnych potrzeb ludzi z peryferii Rzeczypospolitej ale żyjących w objęciach zagranicznego sąsiada. To my najmocniej zwalczamy dolegliwość granic, które dzielą, utrudniają życie.
Czyli jesteśmy zwolennikami wolności transgranicznej i swobód obywatelskich bardziej, niż regiony centralnej Polski. Ale niemal codzienny szacunek dla dwóch różnych systemów prawa, innej organizacji uczy nas respektu. My bardziej widzimy jakże uniwersalnymi i potrzebnymi są reguły Unii Europejskiej, unifikacji prawa, możliwości wyboru lepszych rozwiązań, bo zawsze razem można więcej i lepiej.